Jolanta Chrostowska
moje myśli mają kolor róży moje pragnienia - - - barwę dzikiej melancholii skóra parzy nie dotykaj spłoniesz barwiąc ją plamą śmiertelnej rozkoszy
Noszę w sobie dziecko. Dziecko wyciągające rączki do ciebie. Dziecko śmiejące się do ciebie. Płaczące za tobą, kiedy jesteś daleko, Po drugiej stronie księżyca. Domagające się twojego czułego dotyku. Dziecko uparcie wybiegające na drogę I pytające wiatru o ciebie. Dziecko kurczące się z zimna, Dygocące z zimna bez bliskości twojego oddechu. Dziecko czujnie nasłuchujące bicia mojego serca--- Rytmu twojego serca. Dziecko uporczywie przywołujące twoje imię, Wtulające się w jego brzmienie, Zamieniające się w zapis twojego imienia Wyryty na mojej duszy. Noszę w sobie dziecko. Jest kwiatem naszej miłości. Dałeś mu życie. Dzięki niemu jestem. Staję się. Żyję.
Dzika róża tęsknoty
Jak płatkami pieszczotliwie dotykasz słowami jak czerwień dzikiej róży pulsujesz wierszami pod skórą rozrastasz się tęsknotą jak kolcami róży najdzikszej najczerwieńszej czerwień parzy drapie aż do krwi nie ugaszą jej zielone łodygi milczenia
Marzę by być bliżej Ciebie niż słowa
Iluminacja o matce
Kocham matkę.
Jest liściem, łodygą, i ziemią w ogrodzie, która każdego ranka szeleści pod stopami. Jest liściem, który dotyka policzka, gdy w samo południe uciekam przed słońcem w kosmos zieleni. Liściem. Jest łodygą, łagodnie przygarbioną pod spuchniętym niebem. Łodygą.
Gdy wspinam się krawędzią góry, szukam na szczycie samotnej sosny. Wiem, że to matka czeka, oddalona gestem milczenia. Gdy schodzę, ona ciągle milczy, i czuję, że niebo, które spada mi na głowę, ona podtrzyma siłą niewidzialnych ramion. Jest muszelką, znalezioną na plaży, która nie rani stopy, lecz łagodnie toczy się w morze. Skrawkiem lądu w dzikiej zatoce, cieniem w pustej ulicy nocą, który patrzy na mnie jak w swoje odbicie. Jest dobrym wspomnieniem, gdy czekam na sen w nieznanych ciemnościach, I ogrodem, gdy rankiem wychodzę na świat. Jest liściem, łodygą i ziemią w ogrodzie.
ja woda
tęsknota za tobą płonie w introwertycznej łódce podążającej wodami pragnienia woda płomienie woda płomienie łódka spalona i ugaszona spalona i ugaszona rozkołysany żagiel spalony i ugaszony spalony i ugaszony zamieniam się w rytm palenia i gaszenia płomienia i strumienia wody i pragnienia wody dla której istnieje płomień płomienia dla którego istnieje woda jestem uzależniona ja woda ja łódka od ciebie płomienia
Mój kot i medytacje o życiu
"Żyjemy po to, aby coś osiągnąć: Zdobyć zawód. Mieć własny kąt, potem rodzinę. Czasem zabiegać o sławę. Troszczyć się o poprawną krzywą kariery. O stosowne przyjaźnie. O to, by pokazać się wyraźnie".
Mój kot ziewa, ilekroć czytam mu Odkrycia filozofów Lub cytuję wielkich polityków. Gdy przyłapie mnie na czytaniu Kanta, W jego oczach odnajduję dyskretną ironię, Jakby mówił, że to człowiek decyduje, Co jest skałą, a co kamieniem.
Niebo na moich ramionach
...Zbieram kawałki nieba, które spadły mi na głowę. Czuję w każdym zakamarku skóry: w kącikach oczu - niebo, w zamknięciu warg - niebo! Wdycham zapach błękitu i czuję, że nie powietrze, lecz niebo wypełnia płuca. W uszach brzęczy mi niebo. We włosach szumi niebo. W kieszeniach chrapie niebo. Na dłoniach niebieskie ziarenka. Wszystkie chmury wpłynęły pod powieki. Ptaki błądzące nad głową teraz uwiły gniazda w cieniu moich rzęs. Gwiazdy, planety i Droga Mleczna, I niezmierzone przestrzenie kosmosu błądzą w otchłani pod powieką. W źrenicy zamieszkał księżyc, który za dnia opiekuje się słońcem. Nawet tęcza, która chowa się w błękit, zasnęła na skroniach zmęczona podróżą...
...Niebiesko mi, szafirowo, "zielono mi, szmaragdowo..."
W moich włosach szept zaplątał dźwięki tajemne Nieuczesane Melodię odwiecznej tęsknoty Partyturę serca Czuję Twoim głosem Czuję Twoim wzruszeniem Czuję twoim oddechem Dalekim A zarazem bliskim W logarytmie serca myśli ciała zmysłów pożarów Czuję Twoim oddechem Twoim wewnętrznym labiryntem Twoim podróżowaniem w głąb siebie Czuję Czym jest To co musi być
To się staje Nieuniknione Kosmiczne Jestem bezbronna wobec siły wodospadu Pustynia nagle odsłania źródło które nie jest fatamorganą Noc zapala się światłem gwiazdy która nie spada znikając w ciemności Czeka żarliwie na Twoje niewypowiedziane życzenie
Czekam Jestem pustynią Jestem nocą Jestem życzeniem Niewypowiedzianym Bez twojego słowa nie ma
Mnie Źródła Gwiazdy
Jest pustynia I fatamorgana
trzy namiętności
pierwsza moja namiętność twoje słowa odurzają jak mirra kadzidło wdzierają się pod skórę wnikają w tkankę duszy
upajają
druga moja namiętność twój głos - przenikasz w niego cały rzeźbi dźwiękami moją duszę łaskocze serce tęsknotą zmysł słuchu dotyku
upaja
trzecia moja namiętność twoje ramiona zatracam się w nich
upojona
zamykam Ciebie w dłoni
zamykam Ciebie w dłoni kruchej łupince ufności Twoje 28 lat Twoje ideały Twoją delikatność dotykam Twojej dłoni kruchej łupinki ufności kiedy są dwie obok siebie w sobie olbrzymieją rozrastają się konarami mitycznego drzewa pełnego zakazanych owoców jak z rajskiej jabłoni jak spoza czasu
zanurzam się w Ciebie
zanurzam się w Ciebie najdzikszą czerwienią róży płonę płatkami tęsknoty gorące - parzą moje usta szarpią serce kolcami drażnią zmysły ciało skórę namiętnością nieujarzmioną
zanurzam się w Ciebie tracę ciało zmysły skórę staję się płonącą myślą bezcielesną słowo nie ogarnie jej swoim ciałem
jestem w Tobie ja myśl w Twoim ciele ja myśl rozrastam się w nim namiętnością pożarem dziką różą tęsknoty
dla Ciebie rozkwitam...
Kocham Cię Powiedziałam do wiatru Wiatr otulił Cię moim oddechem Kocham Cię Dmuchnęłam w krople deszczu Deszcz zmoczył Twoje policzki Kocham Cię Wyznałam niebu nad głową Niebo wypełniło Twoje marzenia błękitem mych oczu Kocham Cię Szepnęłam ku słońcu Jego promienie zagrały muzyką tęsknoty w Twoich włosach Kocham Cię powiedziałam Nadpłynęły glosy wszystkich żywiołów Melodia powietrza ognia wody ziemi Kocham Cię Usłyszałam Twoje słowa zatańczyły we mnie głosami żywiołów Ocean Wiatr Ziemia Ogień Wszystkie są w nas Kiedy mówimy Kocham Cię |